niedziela, 27 lutego 2011

Chamski faul Rooneya.Nie zagra z Chelsea?

Wayne Rooney nie daje o sobie zapomnieć. Po fantastycznym golu zdobytym z przewrotki w meczu z Manchesterem City, teraz snajper "Czerwonych Diabłów" znów jest na ustach całej Anglii. Tym razem jednak ze względu na swoje bandyckie zachowanie podczas spotkania z Wigan.
Mecz zakończył się pewną wygraną Manchesteru United (4:0), ale nie wiadomo jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby w 8. minucie sędzia Mark Clattenburg pokazał Rooney'owi czerwoną kartkę. W momencie, gdy przy piłce byli zawodnicy Wigan, rozpędzony Anglik niczym zawodnik MMA uderzył łokciem prosto w twarz Jamesa McCarthy'ego.

Kibice zgromadzeni na DW Stadium momentalnie podnieśli larum domagając się wyrzucenia gwiazdy MU. Za brutalny atak Rooney nie zobaczył jednak nawet żółtej kartki. Decyzja arbitra wydaje się o tyle dziwna, że widział on całe zajście, za które podyktował jedynie rzut wolny dla gospodarzy.

- To jasne, że powinna być czerwona kartka. Kiedy popatrzymy na powtórki, to wyraźnie widać, jak Rooney łokciem uderza w twarz. Wielka szkoda, że sędzia nie wyczuł, że był to faul na czerwoną kartkę - powiedział po meczu menadżer Wigan Roberto Martínez.

Faulem oburzeni są również byli obrońcy Liverpoolu, a obecnie komentatorzy sportowi: Alan Hansen oraz Mark Lawrenson. - Każde ujęcie nie pozostawia wątpliwości co się wydarzyło i czasami po prostu nie można bronić czegoś, co jest nie do obronienia - stwierdził Lawrenson w rozmowie z BBC. - Rooney jest w wielkich tarapatach, nie możesz dyskutować z powtórkami - wtórował mu Hansen.

Te czego nie zrobił sędzia meczu, zrobić może Angielska Federacja. Media już spekulują, że Rooney zostanie zawieszony na kilka meczów, co oznaczałoby, że nie zagra 1 marca w zaległym spotkaniu 18. kolejki Premier League przeciwko Chelsea Londyn.

środa, 2 lutego 2011

Dyrektor Realu złożył dymisję.Przez Mourinho

Ciąg dalszy konfliktu w Realu Madryt. Dyrektor generalny "Królewskich", Jorge Valdano, złożył dymisję po kolejnej kłótni z trenerem Jose Mourinho. Prezydent Realu Madryt Florentino Perez dymisji Valdano jednak nie przyjął.
Valdano stwierdził, że ma już dość napiętej atmosfery. Chciał też najwyraźniej sprawdzić, jakie notowania ma u Pereza. Przeciąganie liny w Realu trwa w najlepsze...

Valdano może jak na razie spać spokojnie. Prezydent Realu nie przyjął jego dymisji. Cała sprawa miała miejsce w czwartek, jeszcze przed ligowym blamażem Realu w Pampelunie. Valdano poprosił o rozmowę, Perez zaprosił go na obiad do restauracji, w której obaj panowie bardzo często się spotykają. Podczas spotkania ustalono, że Valdano pozostanie dyrektorem "Królewskich" co najmniej do końca trwającego sezonu - informuje "El Periodico". Później dojdzie do kolejnych rozmów. Jak zakończy się cała sprawa zależy w głównej mierze od wyników i sukcesów Realu. Niewykluczone, że odejdzie nie Valdano, a Mourinho, którego konfliktowa natura nie do końca podoba się pracownikom madryckiego giganta. A sam Portugalczyk coraz częściej przebąkuje, że najchętniej wróciłby po sezonie na Wyspy Brytyjskie.

Konflikt pomiędzy dyrektorem a trenerem wybuchł, gdy ten pierwszy nie chciał spełnić życzenia Mourinho. Szkoleniowiec Realu zażądał sprowadzenia do drużyny nowego, klasowego napastnika, za leczącego kontuzję Gonzalo Higuaina. Real to - jak się okazuje - nie skarbonka bez dna, dlatego "The Special One" musiał zadowolić się sprowadzeniem na Santiago Bernabeu Emmanuela Adebayora. Reprezentant Togo został na pół roku wypożyczony z Manchsteru City.

Valdano i Mourinho najchętniej w ogóle by się nie widywali. Dyrektor oficjalnie nie chce jednak potwierdzić, że między nim, a trenerem, dochodzi do niesnasek. Co innego Portugalczyk, który po meczu z Mallorcą, wygranym przez "Królewskich" 1:0, poinformował dziennikarzy, że z Valdano... w ogóle nie zamierza już rozmawiać.

- Wszystkie prośby transferowe będę kierował do prezydenta klubu lub dyrektora wykonawczego Jose Angela Sancheza - oznajmił Mourinho.

Tymczasem w Realu konfliktów jest więcej. Jak informują hiszpańskie media po treningu Realu w szatni pobili się dwaj piłkarze - Pedro Leon i Fernando Gago. Za karę Mourinho nie zabrał obu graczy na rewanżowy mecz półfinału Pucharu Króla z Sevillą.

Ikona Manchesteru United zakończyła karierę

Jak podaje serwis BBC obrońca Manchesteru United Gary Neville zakończył piłkarską karierę.
35 letni prawy obrońca przez całe swoje życie był związany z klubem z Old Trafford. W barwach "Czerwonych Diabłów" rozegrał 602 mecze, w których strzelił 7 bramek.

Grając w Manchesterze United wygrał Ligę Mistrzów, 8 razy zdobył mistrzostwo Anglii, sięgnął po 3 Puchary Anglii i 2 Puchary Ligi. Wywalczył również Puchar Interkontynentalny i klubowe MŚ.

W reprezentacji Anglii Gary Neville zagrał w 85 spotkaniach. Wystąpił również na dwóch imprezach mistrzostwa świata (1998, 2006) oraz trzech mistrzostw Europy (1996, 2000, 2004).

Ostatni raz w barwach Manchesteru United wybiegł na murawę 1 stycznia tego roku w wygranym 2-1 ligowym meczu z West Bromwich Albion.

Barcelona dopełniła formalności

W drugim półfinałowym meczu o Puchar Króla Hiszpanii Barcelona pewnie pokonała na wyjeździe Almerię 3:0.
Na prowadzenie "Dumę Katalonii" wyprowadził w 35 minucie meczu, sprowadzony z Sevilli lewy obrońca, Adriano.

W drugiej połowie, grająca na wielkim luzie Barcelona strzeliła gospodarzom jeszcze dwie bramki. Najpierw w 56 minucie po dośrodkowaniu Daniego Alvesa, bramkę głową strzelił Thiago Alcantara.

W 59 minucie gry gospodarze mieli dobrą okazję do strzelenia bramki kontaktowej, jednak w dogodnej sytuacji przestrzelił były gracz Wisły Kraków, Kalu Uche.

Ta sytuacja podrażniła graczy Barcelony, którzy w 66 minucie strzelili bramkę na 3:0. Bramkarza Almerii, uderzeniem w długi róg, z narożnika pola karnego, pokonał Afellay.

Pomimo dużej przewagi "Dumy Katalonii" i wielu okazji do strzelenia gola, wynik nie uległ już zmianie.

Tym samym piłkarze Barcelony pewnie awansowali do finału rozgrywek o Puchar Króla Hiszpanii, pokonując Almerię w dwumeczu aż 8:0!(w pierwszym meczu Barcelona wygrała 5:0)

W finale zmierzą się z Realem Madryt który wygrał  2-0 z Sevillą

Premier League

Po porażce z Fulham w Pucharze Anglii (0:4) piłkarze Tottenhamu byli żądni zwycięstwa. W tym sezonie nie jest jednak łatwo wbić bramkę Blackburn Rovers, gdy grają oni na swoim stadionie. Tottenhamowi się to udało, ale skończyło się bardzo skromnym zwycięstwem - Hotspur wygrali 1:0. Mecz rozpoczął się dla Tottenhamu doskonale, bo już w czwartej minucie Hotspur otworzyli wynik spotkania. Gola zdobył Peter Crouch, który wygrał główkowy pojedynek z Christopherem Sambą. Asystę przy golu zaliczył Rafael van der Vaart. Biorąc pod uwagę ostatni wynik tych drużyn - Tottenham wygrał u siebie 4:2 - zapowiadało się, że będzie ciekawie i można było liczyć na festiwal strzelecki.

Ale kto na to liczył, ten się przeliczył. "Koguty" prezentują nadal bardzo przeciętną formę, lecz przerwały przynajmniej passę trzech ligowych meczów bez zwycięstwa. Kibice gości musieli zadowolić się skromnym zwycięstwem swoich pupili.

Niespodziewanie punkty w Birmingham stracił Manchester City. Podopieczni Roberta Manciniego szybko wyszli na prowadzenie po bramce Carlosa Teveza. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem Nikoli Zigicia, ale to "The Citizens" prowadzili do przerwy 2:1 po golu Aleksandara Kolarowa. W drugiej połowie goście kontrolowali przebieg spotkania, lecz to Birmingham zdobyło wyrównującą bramkę. City mieli 13 minut na odpowiedź, jednak byli bardzo nieskuteczni.

Liverpool pokonał u siebie Stoke City 2:0. Przy drugiej bramce duży udział miał pozyskany przez "The Reds" kilka dni temu Luis Suarez. Urugwajczyk strzelił po ziemi, a obrońca gości, Andy Wilkinson, zrobił tak nieszczęśliwy wślizg, że zmienił kierunek lotu piłki, która w efekcie trafiła do bramki Stoke. Jedenastka z Liverpoolu zdołała pokonać bramkarza Stoke dopiero po przerwie - w 47. minucie wynik otworzył Raul Meireles.

Birmingham City - Manchester City 2:2 (1:2)
Bramki: Nikola Zigić 23, Craig Gardner 77-k - Carlos Tevez 4, Aleksandar Kolarow 41

Blackburn Rovers - Tottenham Hotspur 0:1 (0:1)
Bramka: Peter Crouch 4

Blackpool - West Ham United 1:3 (1:3)
Bramki: Charlie Adam 42 - Victor Obinna 24, 44, Robbie Keane 37

Bolton - Wolverhampton 1:0
Bramka: Daniel Sturridge 90

Fulham - Newcastle 1:0 (0:0)
Bramka: Damien Duff 67

Liverpool - Stoke City 2:0 (0:0)
Bramki: Raul Meireles 47, Andy Wilkinson 79-samobójcza

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Skandaliczne wydarzenie w meczu Realu Madryt

Real Madryt przegrał z Osasuną Pampeluna 0:1 w niedzielnym meczu Primera Division. Pod koniec spotkania broniącym się gospodarzom pomóc próbowali ... kibice.
W niedzielny wieczór "Królewscy" byli wyraźnie w słabszej dyspozycji. Z ich ataków niewiele wynikało, natomiast w 62. minucie sami stracili gola po precyzyjnym uderzeniu Camunasa.

Real za wszelką cenę próbował doprowadzić do wyrównania, ale przeciwko sobie miał żelazną obronę Osasuny oraz ... niezdyscyplinowanych miejscowych fanów.

Pod koniec spotkania kibice wrzucali na boisko dodatkowe piłki, gdy tylko piłkarze z Santiago Bernabeu zawiązywali groźniejszą akcję pod bramką Osasuny. Dwukrotonie spowodowało to przerwanie gry a "Królewskich" skutecznie wybijało z uderzenia.

Za zachowanie swoich fanów Osasuna z pewnością otrzyma karę finansową.

Transfer Carrolla do Liverpoolu bliski

Wszystko wskazuje na to, że jeszcze dziś dojdzie do wielkiego transferu w Premier League. Liverpool spełnił bowiem oczekiwania finansowe Newcastle United i zaoferował 35 milionów funtów za Andy'ego Carrolla. Klub z St. James' Park zaakceptował ofertę. 
 Wcześniej "Sroki" odrzuciły propozycję Liverpoolu, który dawał za najlepszego strzelca Newcastle 30 milionów.

Andy Carrol w tym sezonie zdobył dla Newcastle już 11 bramek i zanotował 6 asyst. Od końca grudnia leczy kontuzję.

Jeśli transfer angielskiego napastnika, nazywanego następcą Alana Shearera, dojdzie do skutku, będzie to prawdopodobnie oznaczało pożegnanie z Anfield Road Fernando Torresa. Hiszpański mistrz świata ma za 50 milionów funtów przejść do Chelsea Londyn.

Fernando Torres o krok od Chelsea

Fernando Torres jest już bardzo blisko transferu do Chelsea Londyn. Klub hiszpańskiego napastnika, Liverpool, oficjalnie przyznał, że uzgodnił już cenę, za jaką "El Nino" zostanie sprzedany do klubu ze Stamford Bridge. Teraz Chelsea ma kilka godzin na dojście do porozumienia z Torresem.
Mistrz Europy (2008) i świata (2010) ma kosztować "The Blues" 50 milionów funtów. Jeśli transfer dojdzie do skutku będzie to największa transakcja w historii Premier League - do tej pory najwięcej kosztował Carlos Tevez, który w 2009 roku trafił do Manchesteru City za 47 milionów.

"Liverpool FC potwierdza, że ustalono kwotę, za jaką Fernando Torres odejdzie do Chelsea Londyn. Piłkarz dostał zgodę na rozpoczęcie rozmów z klubem z Londynu" - poinformowały władze LFC na oficjalnej stronie internetowej.

Torres bronił barw "The Reds" od 2007 roku. W 102 meczach zdobył 65 bramek. Na Anfield Road trafił za 20,3 mln funtów z Atletico Madryt. Pieniądze ze sprzedaży Hiszpana Liverpool już praktycznie wydał. Oprócz wspomnianego Carrolla pozyskał w piątek Urugwajczyka Luiza Suareza z Ajaksu Amsterdam za 26 mln funtów.

Torres w 2008 roku wywalczył z reprezentacją Hiszpanii mistrzostwo Europy, a w 2010 - mistrzostwo świata. W narodowych barwach występował 82 razy, strzelił 26 goli.

niedziela, 30 stycznia 2011

Sensacyjna porażka Realu

Real Madryt sensacyjnie przegrał z Osasuną Pampeluna 0:1 (0:0) w meczu 21. kolejki Primera Division. W barwach "Królewskich" zadebiutował wypożyczony z Manchesteru City Emmanuel Adebayor. 
 Od początku spotkania wyraźnie było widać, że podopieczni Jose Mourinho nie są w najwyższej formie. Piłkarze Realu grali wolno, ich akcje był nieskładne i łatwością rozbijane przez obrońców gospodarzy. Osasuna zadowolona z takiego przebiegu gry skupiła się na twardej grze w defensywie. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 0:0.

Po zmianie stron "Królewscy" nadal nie zachwycali. Pojedyncze akcje Cristiano Ronaldo oraz Angela Di Marii nie przynosiły wielkiego pożytku.

Bezsilność Realu w 62. minucie wykorzystał Camunas, który precyzyjnym strzałem pokonał Ikera Casillasa. Po stracie gola Mourinho dokonał trzech zmian wpuszczając na boisko m.in. Emmanuela Adebayora.

Real przegrał 0:1 i po 21. kolejce traci do Barcelony aż siedem punktów.

Osasuna Pampeluna - Real Madryt 1:0 Bramka: Camunas 62

sobota, 29 stycznia 2011

Inter szykuje poważną ofertę dla Bale'a

Inter Mediolan chce pozyskać Garetha Bale'a, skrzydłowego Tottenhamu Hotspur. Ubiegłoroczny triumfator Ligi Mistrzów daje za młodego gracza aż 40 milionów funtów.
Inter chciałby, żeby Bale zagrał na San Siro już latem. 40 mln funtów to najwyższa oferta, jaka kiedykolwiek została złożona za gracza w jego wieku i z tym doświadczeniem - informuje "The Guardian".

Kwota 40 mln funtów może zresztą jeszcze wzrosnąć, jeśli Włosi sprowokują do walki o Bale'a Real Madryt. Jose Mourinho nie ukrywa, że jest wielbicielem talentu młodego Walijczyka.

Prezydent Interu Massimo Moratti umieścił Bale'a na szczycie listy piłkarzy, których chciałby pozyskać. Walijczyk zachwycił go świetnymi występami przeciwko Interowi w fazie grupowej Ligi Mistrzów jesienią 2010 roku. Na San Siro Tottenham co prawda przegrał 3:4, ale Bale zdobył hat-tricka. Reprezentant Walii był także wyróżniającą się postacią w Tottenhamie podczas rewanżu, wygranego przez Hotspur 3:1. W obu meczach Bale ogrywał bez litości Maicona, uważanego przez wielu fachowców za najlepszego prawego obrońcę na świecie.

Jeśli Tottenham nie awansuje do Champions League w przyszłym sezonie, Anglikom ciężko będzie zatrzymać Bale'a.

Puchar Anglii:Chelsea ratuje remis

W meczu czwartej rundy Pucharu Anglii Chelsea zremisowała na wyjeździe z Evertonem 1:1. Bramkę na wagę remisu zdobył dla "The Blues" Salomon Kalou.
Do meczu na Goodison Park drużyna Carlo Ancelottiego przystąpiła w najsilniejszym składzie. W podstawowej jedenastce znalazło się również miejsce dla Franka Lamparda. Pomimo tego, więcej okazji do strzelenia bramki mieli gospodarze.

Ich przewaga uwidoczniła się szczególnie na początku drugiej połowy meczu. W 62. minucie dopięli swego. Celnym strzałem popisał się napastnik Evertonu, Luis Saha. Na stratę bramki szybko odpowiedział Carlo Ancelotti i wprowadził do gry Salomona Kalou.

Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Już w 75. minucie był remis. Po podaniu Ramiresa piłkę do siatki skierował właśnie Kalou. Obie drużyny miały jeszcze po jednej sytuacji do zdobycia zwycięskiej bramki, ale mecz zakończył się wynikiem 1:1.



Everton - Chelsea 1:1 (0:0)
Bramki: Saha 62 - Kalou 75

Everton: Howard; Neville (c), Heitinga, Distin, Baines; Coleman, Rodwell (Beckford 85), Arteta, Bilyaletdinov; Fellaini; Saha.

Chelsea: Cech; Bosingwa, Ivanovic, Terry (c), Cole; Essien, Ramires, Lampard (Mikel 84); Anelka, Drogba, Malouda (Kalou 69).

Liverpool odrzucił prośbę Torresa

Władze Liverpoolu odrzuciły prośbę Hiszpana Fernando Torresa o zgodę na transfer do Chelsea. Według brytyjskich mediów, londyński klub oferuje za słynnego piłkarza ok. 35-40 milionów funtów.
Działacze z Anfield Road poinformowali w specjalnym komunikacie, że zawodnik złożył pisemną prośbę, która została odrzucona.

- Fernando ma długoterminowy kontrakt z Liverpoolem. Oczekujemy od niego, że wywiąże się z zobowiązań, jakie złożył przed nami i kibicami przy podpisywaniu umowy - dodano w oświadczeniu.

26-letni Torres występuje w Liverpoolu od 2007 roku. W 2008 wywalczył z reprezentacją Hiszpanii mistrzostwo Europy, a w 2010 - mistrzostwo świata.

Tymczasem w piątek Liverpool dokonał znaczącego transferu do klubu. Za 26,5 mln euro pozyskał napastnika Ajaksu Amsterdam Luisa Suareza. Władze "The Reds" oczekują, że Urugwajczyk stworzy z Torresem skuteczny duet napastników.

Atletico odrzuca ofertę sprzedaży Forlana

Hiszpański klub piłkarski Atletico Madryt odrzucił ofertę Realu Madryt, który chciał kupić urugwajskiego napastnika Diego Forlana.
O 31-letnim Forlanie, najlepszym piłkarzu mistrzostw świata 2010 w RPA, stale mówi się, że opuści Atletico, ale on sam zapewnia, że pozostanie w tym klubie do wygaśnięcia kontraktu w 2013 r.

- Real Madryt kontaktował się z posiadaczem większościowego pakietu akcji Atletico, Miguelem Angelem Gilem, a ten odrzucił ofertę. Gil powiedział o tym mojemu agentowi - powiedział Forlan dziennikarzom.

Wcześniej Gil ujawnił, że odrzucił oferty sprzedaży argentyńskiego napastnika Sergio Aguero i urugwajskiego obrońcy Diego Godiny.

Mourinho ma większą autonomię

Trenerski geniusz jak nazywany jest prowadzący Real Jose Mourinho wzmocnił swą pozycję w Madrycie. Otrzymał zapewnienie od wiceprezydenta klubu Argentyńczyka Jorge Valdano, z którym nie miał do tej pory najlepszych relacji, iż będzie miał większą autonomię.
Pierwszą jaskółką tego, iż Mourinho postawił "na swoim" było wypożyczenie reprezentanta Togo Emmanuela Adebayora z Manchesteru City do końca sezonu z opcją pierwokupu.

- Najważniejszą rzeczą jest to, by unikać dodatkowych, niepotrzebnych napięć. Biorę na siebie tę odpowiedzialność. Pracujemy nad tym, by stworzyć trenerowi optymalne warunki do podejmowania decyzji - powiedział Valdano.

Przed kilkoma dniami Mourinho skarżył się mediom na brak oficjalnego wsparcia władz klubu wobec jego krytyki pracy sędziów oraz ociągania się Realu w sprawie decyzji o zatrudnieniu napastnika w miejsce kontuzjowanego Argentyńczyka Gonzalo Higuaina. Dodał też, że na temat transferów nie rozmawia z Valdano.

Diarra przechodzi do Monaco

Pomocnik Realu Madryt Mahamadou Diarra będzie grał w AS Monaco. Piłkarz reprezentacji Mali podpisze umowę po przejściu testów medycznych - poinformował w czwartek wieczorem klub francuskiej ekstraklasy. 
 Szczegółów finansowych nie ujawniono. Wiadomo tylko, że nie będzie to wypożyczenie, a transfer definitywny.

Niespełna 30-letni Diarra w obecnym sezonie hiszpańskiej ekstraklasy rozegrał trzy mecze. W zespole Realu występował od 2006 roku. "Królewscy" zapłacili za niego francuskiemu Olympique Lyon aż 26 milionów euro.

Reprezentant Mali w Madrycie nigdy nie grał na miarę oczekiwań. W lidze w sumie rozegrał tylko 87 spotkań (większość w pierwszych dwóch sezonach) i zdobył 3 bramki. W ostatnim sezonie tylko trzy razy pojawiał się na boisku w spotkaniach ligowych, w obecnych rozgrywkach zaliczył trzy występy.

Pewna wygrana Barcelony.Rekord Realu wyrównany

Barcelona pokonała na wyjeździe drużynę Herculesa Alicante 3:0 i odniosła piętnaste z rzędu zwycięstwo w Primera Division. Jednocześnie piłkarze Guardioli wyrównali ligowy rekord w liczbie kolejnych wygranych, który od sezonu 1960/61 należał do Realu Madryt.
Hercules był jedyną drużyną, z którą Barcelona miała w tym sezonie niekorzystny bilans spotkań. A trzeba powiedzieć, że piłkarze Pepa Guardioli w obecnym sezonie mierzyli się aż z 45 rywalami. W sierpniu ubiegłego roku Hercules sensacyjnie pokonał Barcę na Camp Nou 2:0.

Od początku Barcelona kontrolowała przebieg meczu, ale nie potrafiła udokumentować przewagi bramką. Udało się to dopiero w 43. minucie meczu. Xavi ładnie wypatrzył w polu karnym Pedro, który posłał piłkę do bramki przy krótkim słupku bramki gospodarzy.

Druga część meczu przypominała pierwszą. Goście mieli sporą przewagę, ale kibice znów musieli długo czekać na kolejne trafienia, tym razem do ostatnich minut drugiej połowy.

Wcześniej czerwoną kartkę zobaczył Francisco Farinos, który ostrym wślizgiem zaatakował piłkarza gości. Dwie minuty później Lionel Messi zbiegł do środka boiska i z okolicy pola karnego ładnym technicznym uderzeniem podwyższył wynik spotkania. Dwie minuty później Argentyńczyk ustalił wynik meczu po akcji zespołowej. Tym razem Messiemu pozostało dostawić nogę i podwyższyć prowadzenie.

Po tym zwycięstwie Barcelona ma 58 punktów i o siedem wyprzedza grający w niedzielę Real Madryt.

Hercules - FC Barcelona 0:3 (0:1)
Pedro 43, Lionel Messi 87, 89
Czerwona kartka: Farinos (85, Hercules)

Hercules: Calatayud - Rodriguez, Cortes, Sarr, Pena, Aguilar, Fritzler (68, Farinos), Kiko (63, Cristian), Valdez (80, Portillo), Trezeguet, Tote.

FC Barcelona: Victor Valdes - Abidal, Dani Alves, Maxwell, Pique, Iniesta (90, Afellay), Xavi (88, S. Keita), Busquets, Messi, Villa (88, Nolito), Pedro.

czwartek, 27 stycznia 2011

Neuer ma być nastepcą Van der Sara?

Edwin van der Sar poinformował, że obecny sezon jest ostatnim w jego bogatej karierze. Brytyjska prasa pisze o następcy holenderskiego bramkarza. Ma być nim Manuel Neuer, zawodnik Schalke Gelsenkirchen.
Van der Sar w czwartek poinformował, że będzie kontynuował karierę piłkarską tylko do zakończenia obecnego sezonu. 40-letni zawodnik przyznał, że chce więcej czasu spędzać z rodziną.

W klubie z Old Trafford obecnie jest dwóch bramkarzy - Tomasz Kuszczak i pozyskany niedawno Anders Lindegaard. Według "Daily Mail" to jednak żaden z nich nie będzie pierwszym bramkarzem klubu. Ma nim być Manuel Neuer.

Według brytyjskiego dziennika menedżer Alex Ferguson chce uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce po odejściu słynnego Petera Schmeichela w 1999 roku. Aż do momentu przyjścia do klubu van der Sara w 2005 roku Ferguson nie mógł znaleźć godnego następcy reprezentanta Danii.

Na Old Trafford przymierzani byli tacy bramkarze jak: Mark Bosnich, Massimo Taibi, Raimond van der Gouw, Fabien Barthez, Roy Carroll i Ricardo, ale żaden z nich nie spełnił pokładanych nadziei menedżera.

Trener bramkarzy "Czerwonych Diabłów" Eric Steele zdradził, że mimo faktu, że w klubie są tacy zawodnicy jak Lindegaard i Kuszczak, a na wypożyczeniu przebywa Ben Amos, Manchester zamierza sprowadzić wysokiej klasy bramkarza.

- Oczywiście rozglądamy się za potencjalnym następcą Edwina, który w lecie się z nami pożegna - słowa Steele'a cytuje "Daily Mail". - Edwin jest człowiekiem trudnym do zastąpienia.

Według brytyjskiej prasy tym człowiekiem, który ma zastąpić słynnego Holendra, ma być Manuel Neuer. 24-letni bramkarz przez całą karierę związany z Schalke w ubiegłym roku został kapitanem tego zespołu. W 2010 roku bronił na mistrzostwach świata w RPA, z reprezentacją Niemiec wywalczył brązowy medal.

Mourinho chce wrócić do Anglii?

Jose Mourinho prowadzi jeden z najlepszych klubów na świecie, ale nie ukrywa, że po sezonie najchętniej wróciłby do Anglii. Chce na nowo poczuć radość z pracy w klubie taką, jaką czuł, gdy zdobywał mistrzowskie tytuły z Chelsea Londyn.  Ze wzruszeniem wspomina lata spędzone w Chelsea, z którą dwukrotnie - w 2005 i 2006 roku - sięgał po mistrzostwo Anglii. Niewykluczone, że Portugalczyk, prowadzący obecnie Real Madryt, wróci na ławkę trenerską w Premier League.

Spekulacji na ten temat jest coraz więcej, bo są ku temu powody. Mourinho nie jest w najlepszych relacjach z prezydentem "Królewskich" i jego przyszłość w Realu stoi pod znakiem zapytania. Portugalczyk nie chciał potwierdzić, że zostanie w Hiszpanii na przyszły sezon. Wprost przeciwnie.

Portugalczyk  jest już zdecydowany na powrót do Premier League. - Zdecydowałem się na powrót do Anglii. Nie mam dokładnych planów na przyszłość, chcę po prostu cieszyć się pracą, być w pracy szczęśliwym - powiedział "Mou".

- Nie ma znaczenia, czy pracowałbym w Manchesterze United, Manchesterze City, czy Chelsea. Chciałbym po prostu czerpać z tego radość - dodał.

- Nie powiedziałbym, że Premier League jest najbardziej spektakularną ligą na świecie, ale na pewno jest najlepiej zorganizowana. Wielkie znaczenie ma tu gra fair play i szacunek dla przeciwnika - zakończył trener Realu.

Powrót Almuni do bramki Arsenalu

Bramkarz Arsenalu Londyn Manuel Almunia jest już w pełni sił po kontuzji. Trener Kanonierów Arsene Wenger zamierza dać mu szansę w niedzielym meczu Pucharu Anglii przeciwko Huddersfield. Oznacza to, że na ławkę rezerwowych wróci Wojciech Szczęsny.
20-letni polski bramkarz, powołany przez Franciszka Smudę do reprezentacji na spotkanie towarzyskie z Norwegią (9 lutego), od kilku tygodni był numerem jeden w Arsenalu. Kontuzji doznali bowiem dwaj czołowi golkiperzy - Almunia i Łukasz Fabiański.

Szczęsny między słupkami radził sobie dobrze i był chwalony przez angielskich komentatorów.

- Chyba czas, by w końcu dać szansę Manuelowi. Jego stan zdrowia pozwala na optymizm i myślę, że niedzielny mecz będzie odpowiednim momentem, aby mógł powoli wracać na murawę - powiedział Wenger.

Almunia najpierw narzekał na ból łokcia. Gdy wydawało się, że kontuzja przestała mu już dokuczać, nabawił się urazu stawu skokowego. Po raz ostatni zagrał 25 września w meczu ligowym z West Bromwich Albion.

wtorek, 25 stycznia 2011

Alves rozważa odejście z Barcelony

Dani Alves wciąż nie doszedł do porozumienia z zarządem Barcelony w sprawie przedłużenia swojego kontraktu. Brazylijczyk wciąż prowadzi negocjacje z klubem przyznając jednak, że rozważa opuszczenie Camp Nou i rozpoczęcie negocjacji z Manchesterem City. 
 Umowa Brazylijczyka z Barceloną wygasa wraz z końcem czerwca 2012 roku. Od kilku miesięcy trwają jego rozmowy z klubem na temat jej przedłużenia. Nie zostały jeszcze sfinalizowane, a kością niezgody są wysokie warunki finansowe, jakie stawia obrońca.

Sam zainteresowany przyznaje, że nie chce odchodzić z Barcelony, ale zrobi to, jeśli będzie taka konieczność.

- Priorytetem jest dla mnie Barcelona. Nie zamykam sobie jednak drzwi do odejścia - wyznaje 27-letni piłkarz.

Od kilku miesięcy chęć sprowadzenia Alvesa wyraża Manchester City. Arabscy szejkowie oferują zawodnikowi wyższe pieniądze niż "Duma Katalonii" i to właśnie klub z Eastlands może być kolejnym przystankiem w karierze błyskotliwego piłkarza.

Real Madryt wypożyczył Adebayora

Reprezentant Togo Emmanuel Adebayor do końca sezonu wspomoże Real Madryt. Hiszpański klub wypożyczył napastnika z Manchesteru City z opcją pierwokupu.
Kwoty transferu wprawdzie nie ujawniono, ale prawdopodobnie Królewscy za 26-letniego piłkarza zapłacili 4 mln euro. Jeśli trener Jose Mourinho uzna, że Adebayor sprawdza się w zespole, Real ma prawo pierwokupu za sumę 17,4 mln euro.

Stołeczna drużyna, walcząca z Barceloną o mistrzostwo kraju, znajduje się w trudnej sytuacji kadrowej. Kontuzjowany jest Argentyńczyk Gonzalo Higuain, a forma Karima Benzema znacznie odbiega od wysokiej.

Adebayor w Premier League w barwach Manchesteru City strzelił 19 bramek w 36 meczach. W 2009 roku The Citizens kupiło Togijczyka za 25 mln funtów. Kontrakt został podpisany na pięć lat.

Fantastyczna końcówka w meczu Menchesteru United

Manchester United pokonał Blackpool 3:2 w zaległym meczu 16. kolejki piłkarskiej Premiership, choć do przerwy to beniaminek prowadził 2:0. Dzięki zwycięstwu "Czerwone Diabły" mają już pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Arsenalem Londyn.
Blackpool objęło prowadzenie w 15. minucie spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnym strzałem głową z bliskiej odległości popisał się Cathcart. Pomimo utraty gola Manchester wcale nie rzucił się do odrabiania straty i cały czas to gospodarze prowadzili grę. Tuż przed przerwą gola na 2:0 zdobył Campbell - także strzałem głową po rzucie rożnym.

Druga połowa to już popis drużyny Sir Alexa Fergusona. W 72. minucie, po podaniu od Fletchera, piłkę do bramki z najbliższej odległości wepchnął Berbatov. Dwie minuty później było już 2:2, po tym jak sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał wprowadzony do gry w 66. minucie meczu Hernandez.

Gola na wagę trzech punktów dla Manchesteru zdobył Berbatov w 88. minucie, po mocnym i precyzyjnym strzale z pola karnego. Piłka wpadła do bramki tuż przy słupku.

Mecz został przedłużony aż od dziesięć minut, ponieważ pod koniec drugiej połowy, po starciu z jednym z piłkarzy rywala, Rafael Da Silva nieszczęśliwie upadł na murawę i z podejrzeniem urazu kręgosłupa został odwieziony do szpitala.

Dzięki zwycięstwu Manchester ma już pięć punktów przewagi nad drugim w tabli Arsenalem Londyn. Natomiast Dimitar Berbatov umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji najlepszych strzelców Premiership. Bułgar ma na koncie 19 goli.

Blackpool - Manchester United 2:3 (2:0)
Craig Cathcart 15, Dudley Junior Campbell 44 - Dimitar Berbatow 72, 88, Javier Hernandez 74

niedziela, 23 stycznia 2011

Mourinho "zdechnij"

Podczas rewanżowego meczu Copa del Ray pomiędzy Atletico Madryt - Real Madryt, kibice "Rojiblancos" wykrzykiwali obraźliwą przyśpiewkę pod adresem trenera "Królewskich". "Mourinho, zdechnij!" - co chwilę dało się słyszeć na Vicente Calderon.
Atletico w pierwszym meczu na Santiago Bernabeu przegrało 1:3 i do rewanżu przystępowało z nożem na gardle. Kiedy w 23. minucie gola zdobył Cristiano Ronaldo było już praktycznie po meczu.

Podirytowani kibice Atletico zaczęli wykrzykiwać obraźliwą przyśpiewkę pod adresem Jose Mourinho - "Mourinho, zdechnij!". Portugalczyk zupełnie się tym jednak nie przejmował. W momencie kiedy słyszał obraźliwe słowa, "The Special One" odwracał się w kierunku kibiców i zagrzewał do jeszcze głośniejszych śpiewów.

- Nie miałem z tym problemów. Atletico ma wspaniałych kibiców. Wypełnili stadion pomimo porażki w pierwszym meczu 1:3 i niskiej temperatury. Zostali do końca nawet po bramce Ronaldo. Są fantastyczni i zasługują na mój szacunek - powiedział po meczu Mourinho.

Kibice Atletico na celownik i to dosłownie wzięli również innego Portugalczyka z Realu Madryt. Fani "Rojiblancos" wielokrotnie, za pomocą laserów próbowali oślepić Cristiano Ronaldo.

Rivaldo został piłkarzem Sao Paulo

Słynny brazylijski piłkarz Rivaldo, występujący ostatnio w małym klubie Mogi Mirim (którego jest również właścicielem), podpisał roczny kontrakt z FC Sao Paulo.
Niespełna 39-letni Rivaldo, który w 2010 roku postanowił wrócił na stałe do Brazylii, od listopada występował w Mogi Mirim. Teraz zdecydował, że chce jeszcze spróbować sił w "większym" futbolu. Szczegółów finansowych umowy z Sao Paulo nie ujawniono.

W przeszłości Rivaldo reprezentował barwy m.in. Barcelony (1997-2002), Milanu i Olympiakosu Pireus. W latach 2008-2010 był zawodnikiem klubu z Uzbekistanu - Bunyodkor Taszkient.

W kadrze Canarinhos rozegrał 74 mecze, zdobywając 34 gole. W 2002 roku wywalczył z nią mistrzostwo świata. Trzy lata wcześniej został uznany najlepszym piłkarzem świata - zarówno przez FIFA, jak i prestiżowy magazyn "France Football (wówczas to były odrębne plebiscyty).

Przerwana passa Interu Mediolan

Inter Mediolan przerwał swoją wspaniałą passę zwycięstw. Podopieczni Brazylijczyka Leonardo przegrali na wyjeździe 1:3 w meczu 20. kolejki Serie A.
Licząc spotkania Klubowych Mistrzostw Świata, Pucharu Włoch i Serie A Inter zwyciężał w ostatnich siedmiu meczach zatrzymał się na Udinese.

Początek meczu nie zapowiadał porażki mistrzów Włoch. Już w 17. minucie prowadzenie dla mistrzów Włoch dał Dejan Stanković. Zaledwie cztery minuty później był już remis po trafieniu Cristiana Zapaty.

Po kolejnych czterech minutach Udinese już prowadziło. Tym razem gola dla gospodarzy zdobył z rzutu wolnego Antonio Di Natale. Bezradnych gości dobił w 69. minucie Maurizio Domizzi.

Udinese - Inter 3:1 (2:1)
Cristian Zapata 21, Antonio Di Natale 25, Maurizio Domizzi 69 - Dejan Stanković 17

Benitez chce wrócić do Anglii

Rafael Benitez, zwolniony tuż przed świętami z funkcji trenera Interu Mediolan nie ukrywa, że chciałby powrócić do ligi angielskiej. Przed przeprowadzką do Włoch, która okazała się zaledwie półroczną przygodą, odnosił sukcesy z Liverpoolem.

Na Anfield Road Benitez pracował w latach 2004-2010, wygrywając między innymi w 2005 roku Ligę Mistrzów, rok później Puchar Anglii i Tarczę Dobroczynności, a w 2007 roku ponownie dotarł do finału LM.

- Priorytetem jest dla mnie liga angielska. Mam plan, sprawdzone metody, słowem wiem, co robić, żeby klub odnosił sukcesy, rozwijał się - powiedział Benitez w rozmowie z BBC.

W Liverpoolu mieszka cały czas rodzina hiszpańskiego szkoleniowca, która nie zdecydowała się na przeprowadzkę do Mediolanu.

Zdobycie Superpucharu Włoch i Klubowego Mistrzostwa Świata nie zapewniło mu spokojnej pracy w Interze, ale wzbogaciło konto bankowe. Włoskie media podały, że szkoleniowiec otrzymał odprawę w wysokości trzech milionów euro.

Pewna wygrana Barcelony

FC Barcelona pewnie pokonała Racing Santander 3:0 w meczu 20. kolejki Primera Division. Piłkarze Pepa Guardioli pewnie zmierzają po mistrzostwo Hiszpanii. 
 Już w drugiej minucie Barcelona prowadziła za sprawą Pedro, który w zamieszaniu w polu karnym znalazł drogę do bramki. Kilka minut później piłka ponownie zatrzepotała w siatce Racingu, ale tym razem sędzia odgwizdał pozycję spaloną Lionela Messiego.

W 30. minucie kolejną szansę dla gospodarzy miał Adriano, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Niedługo później było już 2:0 dla Barcy.

David Villa został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał Lionel Messi. Argentyńczyk strzelił w jeden róg, Tono rzucił się w drugi.

Na 3:0 podwyższył w 56. minucie Iniesta, który uderzył z pierwszej piłki po ładnym zagraniu Pedro.

Barcelona miała kolejne szanse na zdobycie kolejnych bramek, ale wynik nie uległ już zmianie. Podopieczni Pepa Guardioli z dorobkiem 55 punktów i prowadzi w Primera Division. Racing Santander ma 20 punktów.

FC Barcelona - Racing Santander 3:0 (2:0)
Pedro 2, Lionel Messi 33 k., Andres Iniesta 56

FC Barcelona: Victor Valdes - Puyol (46, Pique), Abidal, Maxwell, Adriano, Iniesta, Xavi (69, Keita), Busquets, Messi, Villa, Pedro (82, Bojan).

Racing Santander: Tono - Torrejon, Christian, Cisma (66, Nahuelpan), Henrique, Francis, Bakircioglu (60, Arana), Colsa, Adrian Gonzalez, Lacen, Rosenberg (75, Julian).

Mourinho:niektóre plotki bywają prawdziwe

Chcę zostać w Realu do końca sezonu. A później? Zobaczymy... To zależy, czy wszyscy będą zadowoleni ze współpracy - powiedział enigmatycznie Jose Mourinho dziennikowi "AS" o przyszłości w madryckim klubie. Jego wypowiedź wywołała lawinę plotek.
Ostatnimi czasy hiszpańska prasa rozpisuje się o niezbyt dobrych stosunkach linii Mourinho - działacze Realu. Portugalczyk jest ponoć niezadowolony z polityki transferowej klubu, a konkretnie braku transferu środkowego napastnika.

Mourinho wielokrotnie namawiał Jorge Valdano, aby sprowadził na Santiago Bernabeu konkurenta dla Karima Benzemy. Do tej pory Real nie sprowadził napastnika, który mógłby rywalizować z Francuzem.

Media spekulują, że brak porozumienia w kwestiach transferowych może spowodować, rezygnację Portugalczyka.

Sam Mourinho podsycił jeszcze atmosferę. Na pytanie dotyczące ewentualnego odejścia z Realu, udzielił dość enigmatycznej odpowiedzi. - Świat jest pełen plotek, a niektóre z nich są prawdziwe - stwierdził Portugalczyk.

czwartek, 20 stycznia 2011

Hiszpania:Puchar Króla

Puchar Króla: Real Madryt w półfinale 

Piłkarze Realu Madryt dopełnili formalności w rewanżowym spotkaniu 1/4 finału rozgrywek o Puchar Króla ze stołecznym rywalem Atletico Madryt. Na stadionie Vicente Calderon skromnie wygrali 1:0 (1:0) dzięki bramce Cristiano Ronaldo.


W pierwszym spotkaniu na Santiago Bernabeu podopieczni Jose Mourinhol zwyciężyli 3:1 i o awans do finału walczyć będą z Sevillą.

Wyniki rewanżowych meczów ćwierćfinałowych Pucharu Króla:

Atletico Madryt - Real Madryt 0:1
Ronaldo 24
(pierwszy mecz 1:3)

Real Betis - FC Barcelona 3:1
Jorge Molina 2, 7, Arzu 45+2 - Lionel Messi 38
(pierwszy mecz 0:5)

Deportivo La Coruna - Almeria 2:3
Pablo Alvarez 44-karny, Adrian 52 - Corona 19, Albert Crusat 20, Henok Goitom 55-karny (pierwszy mecz 0:1)

Sevilla - Villarreal 3:0
Renato 7, Frederic Kanoute 47, Alexis 50
(pierwszy mecz 3:3)

środa, 19 stycznia 2011

Nie było sensacji.Awans Arsenalu

Arsenal Londyn pokonał Leeds United 3:1 w rewanżowym meczu III rundy Pucharu Anglii i awansował do dalszej fazy rozgrywek. Bramki "Kanonierów" bronił Wojciech Szczęsny.
W pierwszym meczu obu drużyn padł niespodziewany remis 1:1 i do wyłonienia zwycięzcy konieczne było rozegranie drugiego spotkania. Tym razem "Kanonierzy" grali na wyjeździe, ale spisali się dużo lepiej niż w ubiegłym tygodniu.

Drużyna Arsene'a Wengera wyszła na prowadzenie już w 6. minucie meczu. Nasri dostał podanie tuż przed polem karnym, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnie umieścił piłkę w bramce płaskim strzałem tuż przy słupku.

W 35. minucie było już 2:0. Tym razem kapitalnym uderzeniem z narożnika pola karnego popisał się Sagna. Golkiper Leeds zdołał jeszcze musnąć piłkę, ale strzał był zbyt mocny by odbić ją poza światło bramki.

Zalewie dwie minuty później nadzieję w serca fanów Leeds strzałem życia wlał Johnson. To było kapitalne uderzenie z dystansu w samo okno bramki "Kanonierów". Angielscy komentatorzy telewizyjni byli zgodni w opinii, że Wojciech Szczęsny był w tej sytuacji bez szans.

Kwadrans przed końcem trzeciego gola dla Arsenalu zdobył wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Robin van Persie, który umieścił piłkę w bramce precyzyjnym strzałem głową.

Leeds - Arsenal 1:3 (1:2)
Johnson 37 - Nasri 6, Sagna 35, van Persie 76

Ronaldo marzy o pobiciu rekordu Zarry

Jedna z największych gwiazd światowego futbolu Cristiano Ronaldo (Real Madryt) marzy o pobiciu rekordu strzeleckiego ligi hiszpańskiej, należącego od 1951 roku do Telmo Zarry, który strzelił 38 goli. Na półmetku Primera Division Portugalczyk ma już 23 bramki.
Rekord Zarry wyrównał w sezonie 1989/90 występujący tak jak Ronaldo w zespole "Królewskich" Meksykanin Hugo Sanchez.

- Nie gram dla pobijania rekordów, nie mam obsesji strzelonych bramek. Rekord Zarry wyrównany przez Sancheza to dla mnie wyzwanie, motywacja, by się rozwijać, by pomagać drużynie w odnoszeniu zwycięstw - powiedział Ronaldo w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika sportowego "Marca".

Portugalski gwiazdor przyznał także, że jego ambicję wzmacnia praca z rodakiem, trenerem Jose Mourinho. - Współpraca z osobą tak ambitną jak Mourinho, która w każdym meczu i w każdych okolicznościach chce wygrywać, to dla mnie prawdziwe szczęście - dodał.

Real po 19 kolejkach Primera Division zajmuje drugie miejsce, tracąc do prowadzącej Barcelony cztery punkty.

Real i Barcelona w wyścigu po Evrę

Patrice Evra wciąż nie zdecydował, czy po zakończeniu sezonu odejdzie z Manchesteru United. Lewy obrońca "Czerwonych Diabłów" nie narzeka na brak zainteresowania ze strony wielkich europejskich klubów.
Francuz wciąż nie podpisał nowego kontraktu z Manchesterem, który wygasa wraz z końcem czerwca 2012 roku. Zawodnik był już bliski odejścia z klubu przed tym sezonem, jednak ostatecznie pozostał na Wyspach.

Chcą to wszystko wykorzystać działacze dwóch, chyba największych obecnie klubów piłkarskich w Europie: Realu Madryt i FC Barcelony. W oby tych klubach pozycja lewego obrońcy nie jest zbyt mocno obsadzona. Evra jest obecnie wymieniany jako jeden z najlepszych bocznych defensorów na świecie.

O tym, że odejście Evry jest na Old Trafford poważnie rozważane świadczy fakt, że Sir Alex Ferguson zgłosił swoje zainteresowanie reprezentantem Portugalii, Fabio Coentrao. Nie trzeba dodawać, że obaj występują na tej samej pozycji.

Patrice Evra jest wyceniany na około 25 milionów euro. Jednakże jego kontrakt upływa już w przyszłym roku, to Manchester United powinien mocno spuścić z ceny. W roku Euro 2012 może już za swojego zawodnika nie dostać ani jednego eurocenta.

Ramos odejdzie z Realu?

Ze względu na konflikt z Cristiano Ronaldo, Sergio Ramos bardzo poważnie myśli o odejściu z Realu Madryt - donosi francuski "Le Parisien".
Choć Hiszpan ma pewne miejsce w składzie Realu Madryt, to jego odejście jest naprawdę prawdopodobne. Francuski dziennikarz, Julien Laurens, pracujący dla dziennika "Le Parisien" napisał na jednym z portali społecznościowych, że rozmawiał z Sergio Ramosem. Ten miał stwierdzić, że piłkarz poważnie myśli o odejściu z Madrytu.

Powodem jest jego konflikt z Cristiano Ronaldo. O jego trudnym charakterze mówi się już od dłuższego czasu. Jeszcze w 2010 roku pojawiły się informacje, jakoby Portugalczyk miał trzymać się poza boiskiem tylko ze swoimi rodakami. Nie podobało się to Hiszpanom, właśnie z Ramosem na czele.

Zdaniem Juliena Laurensa, prawy obrońca reprezentacji Hiszpanii swoim stylem gry idealnie pasowałby do Arsenalu Londyn.

Przerwana passa Barcelony

Piłkarze Barcelony przegrali z drugoligowym Realem Betis 1:3 w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Króla. Katalończycy awansowali do półfinału dzięki zaliczce z pierwszego meczu (5:0), ale porażka podopiecznych Pepe Guardioli to spora niespodzianka.
Przegrana z Betisem zakończyła serię 28 meczów Barcelony bez porażki. W drugim środowym ćwierćfinale Almeria wygrała na wyjeździe z Deportivo La Coruna 3:2 (w pierwszym meczu Almeria wygrała 1:0) i również awansowała do półfinału.

W czwartek stawkę półfinalistów uzupełni zwycięzca pary Atletico Madryt-Real Madryt. W pierwszym spotkaniu Królewscy wygrali 3:1.

wtorek, 18 stycznia 2011

Real chce Carlosa Teveza


 Jeszcze niedawno Carlos Tevez za wszelką cenę chciał odejść z Manchesteru City. Teraz złość minęła i Argentyńczyk twierdzi, że jest szczęśliwy na Eastlands. Możliwe jednak, że długo nie zagrzeje miejsca w Manchesterze. Teveza chce kupić Real Madryt. 
 Jak informuje hiszpańska "Marca" Argentyńczykiem interesuje się Real Madryt, który już wysłał do City zapytanie o możliwość transferu Teveza. Klub z Anglii jest zainteresowany wyłącznie sprzedażą piłkarza, wypożyczenie go nie wchodzi w grę. Sprawa, zdaniem hiszpańskiego dziennika, wyjaśni się do końca obecnego tygodnia. City pozyskali niedawno innego napastnika - Edina Dżeko. Za Teveza chcieliby dostać około 40 mln euro.

Propozycja z Realu zapewne ucieszyła niepokornego Argentyńczyka. W grudniu ubiegłego roku Tevez myślał tylko o tym, by odejść z City i znaleźć nowy klub, najchętniej właśnie w Hiszpanii. Miał problemy osobiste, nie był w formie, w dodatku nie potrafił zupełnie porozumieć się z trenerem Robertem Mancinim.

Teraz Tevez twierdzi jednak, że wszystkie kłopoty minęły. - Problemy są już przeszłością. Między mną a menedżerem dochodziło do rozbieżności, ale porozmawialiśmy jak mężczyzna z mężczyzną i doszliśmy do porozumienia, z czego jestem bardzo zadowolony - powiedział Tevez, cytowany przez ESPN.

Tevez wrócił także do wyśmienitej formy. Strzelił dwa gole w meczu z Wolves. Dzięki tej wygranej, City - wraz z United - przewodzą w ligowej tabeli. Co prawda "Czerwone Diabły" mają do rozegrania dwa zaległe spotkania, ale Tevez wierzy w zdobycie przez City pierwszego od 1968 roku tytułu mistrzowskiego.

- Rośniemy w siłę każdego dnia. To już nie jest ten sam zespół co dwa czy trzy lata temu. Jest to drużyna o wiele silniejsza. Jeśli nadal będziemy tak grać i wygrywać, możemy zdobyć tytuł. Jest to moje marzenie - powiedział Tevez.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Ferguson poluje na Busquetsa

Ferguson poluje na gwiazdę Barcelony

 Manchester United chce pozyskać z Barcelony Sergio Busquetsa. Mistrz świata z RPA nie może porozumieć się z działaczami Barcy w kwestii podwyżki. Całej sprawie pilnie przygląda się sir Alex Ferguson, który daje Barcy za Busquetsa 35 milionów funtów. Ferguson chciałby "wyrwać" Busquetsa z Barcelony latem. Dostał bowiem sygnał, że negocjacje na linii klub - piłkarz w sprawie nowej umowy nie układają się obecnie najlepiej. Szef "Czerwonych Diabłów" ma zamiar to wykorzystać, dlatego chce zaoferować Barcelonie za Busquetsa 35 mln funtów.

22-latek przez ostatnie pięć miesięcy rozmawia z władzami katalońskiego klubu na temat przedłużenia o dwa lata obowiązującego do 2013 roku kontraktu. Strony nie doszły jednak do porozumienia. Agent Busquetsa, Josep Maria Orobitg, spotykał się na rozmowach z dyrektorem sportowym Barcelony Andonim Zubizarretą i wiceprezesem klubu Josepem Marią Bertomeu. Do porozumienia jednak nie doszło. Przeszkodą - jak zawsze - okazały się pieniądze. Doszło do patowej sytuacji.

Barcelona zaoferowała Busquetsowi podwyżkę, ale nie taką, która usatysfakcjonowałaby piłkarza. Dlatego menedżer 22-latka, który w pierwszej drużynie Barcy zadebiutował w 2008 roku, nie wyklucza zmian i nie ukrywa zainteresowania ze strony United.

- Sergio jest fanem Barcy, a jego głowa jest w klubie, lecz to normalne, że rozważa również inne opcje - powiedział Orobitg. - Odebrałem kilka telefonów od dużych klubów z pytaniami o sytuację Sergio. Mogłem tylko odpowiedzieć, że jego przyszłość jest w rękach Barcelony - dodał.

Remis w hicie kolejki

Tottenham Londyn bezbramkowo zremisował na własnym boisku z Manchesterem United w meczu 22. kolejki Premier League. Goście kończyli mecz w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę otrzymał Rafael.
Świetnie zapowiadające się spotkanie rozczarowało. Zawodnikom obu drużyn nie brakowało wprawdzie ambicji i determinacji, jednak sytuacji podbramkowych było "jak na lekarstwo". W drużynie gości najaktywniejszy był Rooney, jednak brakowało mu wsparcia partnerów.

Tottenham dłużej utrzymywał się przy piłce, jednak także nie potrafił poważnie zagrozić Van der Sarowi. Najlepszą sytuację stworzył sobie na samym początku spotkania. Po dośrodkowaniu Huttona z bliska uderzał Crouch, jednak minimalnie przestrzelił.

W 74. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną zobaczył obrońca gości, Rafael. Ataki Tottenhamu przybrały na sile, jednak nie przyniosły one skutku.

Remis z pewnością jest lepszym wynikiem dla "Czerwonych Diabłów", którzy ponownie wskoczyli na pierwsze miejsce w tabeli Premier League. Podopieczni Sir Alexa Fergusona mają tyle samo punktów co ich lokalni rywale z Eastlands, ale mają do rozegrania dwa zaległe spotkania.

Manchester jako jedyny klub angielskiej Premier League nie poniósł jeszcze w tym sezonie porażki.

Tottenham - Manchester United 0:0

Manchester United: Van der Sar - Evra, Ferdinand, Vidic, Rafael Da Silva - Giggs, Carrick, Fletcher, Nani (Anderson 61') - Berbatow (Hernandez 78'), Rooney

Tottenham: Gomes - Hutton, Gallas, Assou-Ekotto, Dawson - Bale, Palacios (Defoe 78'), Modric, Lennon - Crouch, Van der Vaart

Sensacja-Real remisuje

W niedzielnym spotkaniu 19. kolejki Primera Division doszło do sensacji, Real Madryt zremisował na wyjeździe z Almerią 1:1.
Przez całą pierwszą połowę z boiska wiało nudą. Real nie potrafił znaleźć sposobu, by zagrozić gospodarzom, którzy wyszli na ten mecz z przekonaniem, że są w stanie dzisiaj sprawić bardzo dużą niespodziankę. "Królewscy" bardzo słabo się prezentowali przez pierwsze czterdzieści pięć minut.

Kibice zebrani na stadionie gole zobaczyli dopiero w drugiej połowie. W 60. minucie meczu gospodarze wyszli na prowadzenie. Strzałem w długi róg popisał się Leonardo Ulloa.

Real zaczął grać od utraty gola. Zespół ze stolicy Hiszpanii z minuty na minutę miał coraz większą przewagę. W 77. minucie podopieczni Jose Mourinho osiągnęli swój cel. Piłkę do siatki gospodarzy skierował Esteban Granero.

Real nie rezygnował z ataków, jednak Almeria na tyle skutecznie się broniła, że nie dała sobie strzelić jeszcze jednej bramki i spotkanie zakończyło sensacyjnym remisem.

Almeria - Real Madryt 1:1
Bramki: Leonardo Ulloa 60 - Esteban Granero 77

UD Almería: Diego Alves; Juanma Ortiz, García, Silva, Michel; M'bami, Bernardello, Ulloa (Goitom, 88’), Crusat (Jakobsen, 74’); Piatti, Kalu Uche (Vargas, 58’)

Real Madryt: Casillas; Arbeloa, Sergio Ramos, Albiol (Carvalho, 63’), Marcelo (Granero, 63’); Xabi Alonso, Khedira; Di María, Kaká (Benzema, 53’), Özil, Cristiano Ronaldo

Barcelona bije kolejne rekordy

FC Barcelona bezlitośnie wykorzystała potknięcie Realu Madryt. "Królewscy" nie potrafili wygrać z ostatnią w tabeli Almerią, a piłkarze Pepa Guardioli rozjechali na Camp Nou Malagę 4:1.
Dzięki tej wygranej piłkarze Barcelony nie tylko powiększyli przewagę nad Realem do czterech punktów, ale również ustanowili kilka rekordów.

W niedzielnym meczu dwie bramki strzelił David Villa, a po jednej - Andres Iniesta i Pedro. Na półmetku sezonu Katalończycy pobili rekord Primera Division - w 19 meczach zgromadzili aż 52 punkty (17 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka).

Poprzedni rekord - 50 punktów, z sezonu 2008/09, należał także do drużyny prowadzonej przez Pepe Guardiolę.

Barcelona pobiła również inny rekord - zaliczyła 28. mecz z rzędu bez porażki. Poprzedni rekord został ustanowiony przez Barcelonę w... 1974 roku. Ekipę z Camp Nou prowadził wtedy słynny Rinus Michels.

Wygrana z Malagą była jednocześnie trzynastym ligowym zwycięstwem z rzędu drużyny lidera Primera Division.

Chory Messi


Gwiazdor Barcelony Lionel Messi z powodu gorączki nie wziął udziału w poniedziałkowym treningu swojego zespołu. Dzień wcześniej argentyński piłkarz wystąpił w ligowym meczu z Malagą (4:1).
Leo Messi nie był w stanie trenować. Wcześniej miał ciężką noc spowodowaną gorączką. Po konsultacji z lekarzem zawodnik został odesłany do domu - napisano na oficjalnej stronie Barcelony.

W tej sytuacji pod znakiem zapytania stoi występ Argentyńczyka, wybranego niedawno przez FIFA i "France Football" najlepszym piłkarzem świata 2010, w środowym rewanżu z Betisem w ćwierćfinale Pucharu Hiszpanii (Puchar Króla). Inna sprawa, że po zwycięstwie w pierwszym meczu 5:0 trener Katalończyków Pep Guardiola może pozwolić sobie na wystawienie rezerwowego składu.

sobota, 15 stycznia 2011

Beckenbauer miażdży Jose Mourinho

Beckenbauer nie zostawił na Mourinho suchej nitki 

Legenda niemieckiej piłki nożnej, Franz Beckenbauer, skrytykował Jose Mourinho za jego wyniosłą postawę i brak szacunku dla innych. - Jest niewychowany - krótko ocenił Portugalczyka "Cesarz".

Beckenbauer nie zostawia na szkoleniowcu Realu Madryt suchej nitki, wytykając mu chamskie - zdaniem Niemca - zachowanie. Honorowy prezydent Bayernu Monachium atakuje Mourinho za jego konfrontacyjną postawę.

- Jest niegrzeczny i niewychowany. Fakt, że nosi kaszmirowe swetry nie oznacza, że zachowuje się jak dżentelmen - podsumował "Cesarz".

Beckenbauer uważa, że Mourinho nie zasłużył na tytuł trenera roku, jaki przyznała mu FIFA w plebiscycie zorganizowanym wspólnie z magazynem "France Football". Niemiec twierdzi, że wygranie wielu nagród z Interem Mediolan, to za mało.

- Kapitanowie i trenerzy z całego świata uznali, że Mourinho osiągnął ze swoim zespołem najlepsze wyniki. Moim zdaniem był jednak niegrzeczny i bez klasy w trakcie osiągania swoich celów - powiedział Beckenbauer, cytowany przez serwis goal.com.

- Ten sam trener poniósł na jesieni najbardziej upokarzającą porażkę - przegrał z Barceloną 0:5 na Camp Nou po festiwalu pasywności w wykonaniu jego drużyny.

Niemiec nie ukrywa, że dużo bardziej podoba mu się myśl szkoleniowa Pepa Guardioli. Prowadzona przez Guardiolę Barcelona gra taką piłkę, jaką chciałby zawsze oglądać Beckenbauer.

środa, 12 stycznia 2011

Carling Cup

Arsenal Londyn przegrał z drugoligowym Ipswich Town w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Ligi Angielskiej. W bramce "Kanonierów" zagrał Wojciech Szczęsny. Polak nie miał szans na skuteczną interwencję przy bramce dla gospodarzy.
Pierwsza połowa spotkania w Ipswich przebiegała pod dyktando Arsenalu, ale gospodarze groźnie kontrowali. Wojciech Szczęsny po raz pierwszy interweniował w 4. minucie meczu, kiedy to bez problemów wyłapał dośrodkowanie z rzutu rożnego.

Przez kolejne minuty kolejne groźne akcje konstruował Arsenal na czele z Cescem Fabregasem, Szczęsny był natomiast bezrobotny. W 20. minucie Polak pokazał się z dobrej strony, odważnie wychodząc za pole karne i wybijając piłkę na aut. W ten sposób zatrzymał kontratak gospodarzy, który Ipswich wyprowadziło po błędzie Arsenalu. Po chwili próbował jeszcze uderzać Mark Kennedy, ale strzał był całkowicie nieszkodliwy i Szczęsny odprowadził tylko piłkę wzrokiem.

Dziesięć minut później Szczęsny, który przez większość czasu raczej się nudził, nareszcie miał okazję do interwencji. Jeden z rywali dośrodkował z rzutu rożnego, a Polak pewnie wyłapał strzał.

W pierwszej części gry Szczęsny nie ustrzegł się błędu. Polski bramkarz wyszedł do górnej piłki, ale źle obliczył jej lot i minął się z futbolówką. Strzał minął jednak bramkę Arsenalu.

W 42. minucie Polak musiał sięgać do siatki, ale... sędzia nie uznał gola Tamasa Priskina. Ipswich wykorzystało okazję na kontrę i ładnie rozegrało akcję, po której Priskin zdecydował się na strzał przewrotką. Szczęsny był bez szans, ale Arsenal miał szczęście - rywal był na spalonym.

Druga połowa zaczęła się ponownie od ataków "Kanonierów". Z ataków piłkarzy Wengera nic jednak nie wynikało. W 54. minucie Szczęsny wyłapał pewnie strzał z dystansu. Arsenal nacierał, a najlepszą okazję w 76. minucie zmarnował Fabregas. Był może dwa metry od bramki, gdy piłka spadła prosto na jego głowę. Ale Hiszpan przestrzelił! Była to najlepsza sytuacja "Kanonierów" w całym meczu. Wcześniej strzelać próbował m.in. Walcott.

Chwilę później okazało się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 78. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Gola na 1:0 strzelił Priskin po błędzie Denilsona. Defensorzy Arsenalu zaspali i reprezentant Węgier samotnie popędził na bramkę Szczęsnego. Polak rzucił się w róg bramki, w który zmierzała piłka, ale nie udało mu się powstrzymać napastnika Ipswich Town. Wydawało się, że Priskin był na minimalnym spalonym. Szczęsny był w tej sytuacji bez szans.

Arsenal do końca atakował, ale nie zdołał strzelić nawet wyrównującej bramki. Świetnie spisywał się bramkarz gospodarzy - Marton Fulop. W 88. minucie z dobrej strony pokazał się też Szczęsny - świetnie skrócił kąt, będąc sam na sam z Carlosem Edwardsem. Mogło być 2:0 dla gospodarzy...

Ipswich Town - Arsenal Londyn 1:0 (0:0)
Bramka: Tamas Priskin 78

Blatter:Primera Division najsilniejsza

Prezydent FIFA Sepp Blatter uważa, że hiszpańska Primera Division jest najsilniejszą ligą na świecie.
Wszyscy zawodnicy grający w pierwszej jedenastce reprezentacji Hiszpanii, grają na co dzień w lidze hiszpańskiej. Liga hiszpańska może się również pochwalić największą liczbą rodzimych piłkarzy - powiedział Blatter.

Blatter dostrzega jednak atuty Premier League. - To najlepiej sprzedająca się liga na świecie - stwierdził.

Prezydent FIFA uważa jednak, że nieobecność piłkarzy z Premier League w jedenastce roku podważa potęgę tej ligi.

- To dobra liga, z dobrymi piłkarzami, ale jeśli uświadomimy sobie, że żaden z piłkarzy Premier League nie znalazł się w jedenastce roku, to trzeba się zastanowić, czy liga angielska zmierza w dobrym kierunku - stwierdził prezydent FIFA.

Bedzie Złota Piłka UEFA

Europejska Unia Piłkarska będzie od nowego sezonu przyznawać specjalną nagrodę - Złotą Piłkę UEFA - dla najlepszego piłkarza kontynentu - poinformował jej prezydent Michel Platini.
W wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika "Mundo Deportivo" Platini wyjaśnił, że będzie to kontynentalny odpowiednik wspólnej nagrody magazynu "France Football" i FIFA - Złotej Piłki FIFA - dla najlepszego piłkarza świata.

Po raz pierwszy europejskie wyróżnienie zostanie wręczone w sierpniu w Monako, podczas losowania grup Ligi Mistrzów. Platini nie sprecyzował, kto dokona wyboru najlepszego piłkarza Starego Kontynentu.

Złotą Piłkę FIFA - nagrodę przyznaną po raz pierwszy w tym roku w połączonym plebiscycie francuskiego magazynu i FIFA - przyznają zaproszeni dziennikarze oraz trenerzy i kapitanowie reprezentacji z 208 narodowych federacji zrzeszonych w FIFA. Jej pierwszym laureatem został w poniedziałek argentyński napastnik Barcelony Leo Messi.

Ranking IFFHS:Barcelona zdetronizowana,spory awans Lecha

Lech Poznań awansował w rankingu klubowym Międzynarodowej Federacji Statystyków i Historyków Futbolu (IFFHS) o 41 miejsc i w tej chwili zajmuje 111. lokatę. Na pozycji lidera Inter Mediolan zmienił FC Barcelonę.
O ile awans Interu ze względu na triumf w Klubowych Mistrzostwach Świata jest wytłumaczalny, o tyle fakt, że kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Barcelonę wyprzedził jeszcze Bayern Monachium jest co najmniej zaskakujące.
W rankingu notowane są dwa polskie kluby. Oprócz 111. w klasyfikacji Lecha, na 307. miejscu znajduje się jeszcze Ruch Chorzów. Wcześniej IFFHS opublikowała także ranking lig. Według niego najsilniejsze rozgrywki na świecie mogą oglądać Hiszpanie, Anglicy i Włosi. Polską Ekstraklasę sklasyfikowano na 45. miejscu.
Ranking klubowy IFFHS:
1. (2.) Inter Mediolan (Włochy) - 300,0 punktów
2. (3.) Bayern Monachium (Niemcy) - 268,0
3. (1.) FC Barcelona (Hiszpania) - 266,0
4. (5.) Atletico Madryt (Hiszpania) - 244,0
5. (4.) Estudiantes de La Plata (Argentyna) - 235,0
6. (8.) Liverpool FC (Anglia) - 232,0
7. (10.) Internacional Porto Alegre (Brazylia) - 231,0
8. (6.) Chelsea Londyn (Anglia) - 222,0
8. (6.) Manchester United (Anglia) - 222,0
10. (18.) FC Porto (Portugalia) - 219,5
...
111. (152.) Lech Poznań (Polska) - 122,0
307. (305.) Ruch Chorzów (Polska) - 71,5.

Coentrao latem w Realu Madryt?

Fabio Coentrao po zakończeniu sezonu trafi do Realu Madryt - takie informacje podała portugalska gazeta "Record". 22-letni obrońca ma być konkurentem do gry na lewej stronie obrony dla Marcelo.
Coentrao jest obecnie piłkarzem Benfiki Lizbona i jego kontrakt z klubem z Estadio da Luz obowiązuje jeszcze przez pięć lat. Real jest jednak bardzo zdeterminowany by pozyskać zawodnika, by ten wzmocnił rywalizację na lewej stronie obrony "Królewskich".

Wprawdzie Brazylijczyk Marcelo prezentuje się nieźle, i początek sezonu miał bardzo udany, to zdaniem Jose Mourinho przydałaby mu się konkurencja. Musi jeszcze nakłonić Florentino Pereza do wydania na swojego rodaka 30 milionów euro. Na tyle właśnie liczy Benfica.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu bardzo dużo mówiło się o możliwym transferze Coentrao do Barcelony. Tam wprawdzie Pep Guardiola ma aż trzech piłkarzy mogących grać na lewej stronie defensywy (Abidal, Maxwell oraz Adriano), jednak trener "Dumy Katalonii" chciał widzieć w swojej drużynie właśnie obrońcę reprezentacji Portugalii.

Wszystko jednak wskazuje na to, że od nowego sezonu będziemy oglądali młodego piłkarza w koszulce Realu Madryt.

Ronaldo oburzony wynikami plebiscytu

Cristiano Ronaldo jest przekonany, że w finałowej trójce plebiscytu "France Football" o Złotą Piłkę, powinien się znaleźć kapitan Realu Madryt, bramkarz Iker Casillas. Podium opanowali jednak gracze Barcelony.
Plebiscyt wygrał Leo Messi, co wzbudziło w Hiszpanii wielkie kontrowersje. Hiszpanie uważają, że wygrać powinien jeden z piłkarzy, który latem ubiegłego roku mógł świętować w RPA tytuł mistrza świata.

Ronaldo nie może uwierzyć w to, co się stało. Portugalczyk nie ukrywa, że jest zniesmaczony faktem, iż w końcowej fazie konkursu zabrakło Ikera Casillasa.

- Jestem zdania, że Iker powinien być wśród trzech nominowanych do ostatecznej wygranej - powiedział C-Ron.

- Przecież on wygrał mistrzostwa świata, uczynił wielką rzecz - dodał Portugalczyk.

wtorek, 11 stycznia 2011

Busquets bliski Manchesteru United?

Sergio Busquets wciąż nie doszedł do porozumienia z kierownictwem FC Barcelony w sprawie przedłużenia kontraktu z klubem. Sytuację chce wykorzystać Manchester United i sprowadzić młodego Hiszpana na Old Trafford.
Kontrakt Busquetsa z Barceloną wygasa wraz z końcem czerwca 2013 roku. W ostatnich miesiącach piłkarz negocjował z klubem warunki nowej umowy. Obie strony nie doszły jednak do porozumienia.

Piłkarz pozostaje wciąż graczem Dumy Katalonii. Jest jednak klub, liczący na wykupienie Hiszpana z Barcelony. Jest nim Manchester United. Według angielskich mediów, "Czerwone Diabły" są w stanie zaproponować pomocnikowi pieniądze, których nigdy nie uświadczy na Camp Nou.

Zdaniem "El Mundo Deportivo" Manchester chce zaproponować Barcelonie za Busquetsa kwotę 25 milionów funtów. Czy Blaugrana wyrazi zgodę na transfer?

Trudno sobie wyobrazić, by Josep Guardiola zgodził się na taki transfer, szczególnie że Busquets jest jego ulubieńcem. Inaczej może rozumować Sandro Rosell, który wie, że w 2013 roku może nie zarobić na piłkarzu ani jednego eurocenta.